W mokrej dziupli
Pamiętaj…
trzecie drzewo za stawem
Wtulona w wilgotne pędy ciemności
jeszcze tam leży
We włosach pewnie ma trawę
Trzeba się mocno pochylić,
strop zwiesza się liścmi dość nisko
Straciła juz dawno nadzieję
nie wie, że Jesteś już blisko…
Gdy miniesz wyschnięty staw
i twoje słowa odlecą już z wiatrem
Wejdź pomiędzy płaczące drzewa
zobaczysz z mroku utkaną klatkę
Jesli tylko ptaki jej nie znalazły
a lata nie zmieniły jej spojrzenia
od razu ją poznasz
Powoli wyjdzie z cienia…
Porzuci swą dziuplę, więzienie,
które od dawna było jej domem
Ukradkiem spojrzy Ci w oczy
ale nic nie powie…